Dzisiaj chcemy Wam opowiedzieć o niezwykłej znajomości dwóch kobiet. Od tej znajomości wszystko się zaczęło .
Patrycja :
Z Marią spotkałam się 9 lat temu. Miałam wtedy 20 lat i maleńką córeczkę. Byłam w ogromnym dole – nie miałam ukończonej szkoły, żadnych perspektyw i jedną myśl : chyba się zabiję. Totalna pustka w głowie.
Jestem wychowanką Domu Dziecka. Z panią Marią umówiła mnie na spotkanie psycholog z Domu Dziecka. Przyszła zwariowana , energiczna kobieta z gromadką dzieci. Przyniosła mi ubrania. Powiedziała : „Musisz się ogarnąć, iść do szkoły, Twoje problemy są proste do rozwiązania.”. Nie wierzyłam jej.
Zaczęłyśmy się spotykać na kawę, rozmawiać. Tłumaczyła mi : „ Zrób plan , pokaż mi jakie masz problemy. Jesteś inteligentna, ze wszystkim sobie poradzisz. Damy radę.” Maria zaprosiła mnie do swojego domu, pokazała jak powinna wyglądać rodzina, jak powinnam wychowywać moją córkę. Zawsze mnie wspierała. Powtarzała, że nie mogę stać w miejscu, że muszę się rozwijać, wysyłała na różne kursy. Bardzo wiele jej zawdzięczam. Mimo tego, że czasem nie odzywałam się, nie dzwoniłam – Maria nigdy się nie odsunęła. Zawsze mogę na nią liczyć. Tylko z nią mogę porozmawiać o swoich problemach – inspiruje mnie i pokazuje jak mogę je rozwiązać. Nie cukruje, mówi : Rusz dupę ! Ogarnij się ! – i czasem taki kopniak bardzo pomaga. Kiedy do mnie zadzwoni, mam energię na cały dzień.
Teraz znów jestem na życiowym zakręcie. Po raz kolejny ogarniam swoje życie na nowo. I znów mogę liczyć na pomoc Marii.
Maria :
Po przeprowadzce do Bielska znalazłam Ośrodek Adopcyjny w Jaworzu. Przyszłam do nich i powiedziałam, że chcę pomóc. Usłyszałam – Jakaś bogata dziunia chce się udzielać. Zapytałam – Jakie macie najcięższe tematy. Powiedzieli , że mają dwie ubogie rodziny, którym trzeba wyremontować domy. Wzięłam adresy i pojechałam. Zaangażowałam do pomocy moją rodzinę : męża i dzieci. Po dwóch miesiącach udało się nam wyremontować oba domy, jednej z rodzin kupiliśmy samochód. Dzieciaki zaangażowaliśmy do aktywności sportowej i nauki angielskiego. W Ośrodku uwierzyli w to, że mam szczere intencje i naprawdę mogę pomóc. Poznali mnie z Patrycją.
Na spotkanie pojechałam z 2-letnią córką. Byłam już wtedy matką czwórki dzieci. Zobaczyłam Patrycję – miała długie czarne włosy, bladą twarz, obłęd w oczach, w rękach trzymała maleńkie dziecko. Nie chciała ze mną rozmawiać, cały czas powtarzała, że nie chce żyć. W zasadzie to mówiła tak przez cały rok. Odwiedzałam ją regularnie w jej mieszkaniu w Katowicach. Postanowiłam, że pokażę jej jak żyć. Zaprosiłam do swojego domu. Udało się. Czas, który spędziłyśmy razem zaprocentował. Dzisiaj Patrycja jest piękną, uśmiechnięta kobietą. Wie czego chce i zupełnie inaczej patrzy na świat. Jest wspaniałą matką.
Dzięki tej znajomości zobaczyłam, jak wiele satysfakcji daje pomaganie innym ludziom, jak wiele można zdziałać nie tylko pomagając finansowo, ale po prostu poświęcając im czas. Tak w mojej głowie narodziła się myśl o Fundacji.